Spacer nad Odrą
Spacer nad Odrą
Była piękna pogoda, zaczynała się wiosna.
Wybrałam się z moją przyjaciółką Halinką na pierwszy wiosenny spacer nad odrę.
Nasza promenada, którą szłyśmy, o tej porze jeszcze świeciła pustkami.
Ludzie pracowali, a my emerytki, miałyśmy dużo wolnego czasu, dlatego pomyślałyśmy o wspólnym spacerze na łonie natury.
Ptaki śpiewały, rzeką Odrą płynęły barki z węglem, a my szłyśmy wzdłuż rzeki.
- Halinko, co zaplanowałaś na dzisiejszy dzień?
- Marysiu, może tak po spacerze wybierzemy się na wspólne zakupy?
Trzeba będzie też pomyśleć o jakimś obiedzie. Dzieci wrócą z pracy, trzeba je nakarmić, a później jakaś mała poobiednia drzemka. Póki co, cieszmy się wiosennym powietrzem, łąkami i zielenią traw.
Halinka zaczęła rozkładać swój koc na zielonej trawie i podziwiać piękne krajobrazy ,a ja szykowałam naszą "wałówkę" przyniesioną z domu.
- Popatrz Halinko, jak tu pięknie, szkoda, że jeżdżą tędy autobusy, samochody, tylko zatruwają powietrze, a tak by mogło być czyste, oddychałoby się znacznie lżej i świeżym powietrzem, a nie smrodami z samochodów.
Halinka przyznała mi rację.
- Bierzemy się za nasze plenorowe śniadanie ? - Zapytałam.
- Tak Marysiu - powiedziała Halinka.
Wyrwałam ją z zamyślenia, ciekawa jestem, o czym myślała w tej chwili?
- O czym myślisz? - Zapytałam.
- A tak sobie myślę, że jak byśmy były młodsze, to wybrałybyśmy się na
jakieś tańce.
- Wiesz Halinko, tu w pobliżu jest szkoła tańca może się zapiszemy na kurs? -Halinka roześmiała się - w naszym wieku szkoła tańca?
- Dobrze, zatem Halinko, zjedzmy nasze spóźnione śniadanie.
- Wiesz Halinko, dzisiaj mój syn wróci później z pracy, zatem muszę wyprowadzić psa,więc długo nie posiedzimy.
- Jeszcze troszeczkę Marysiu, pooddychamy świeżym powietrzem i pójdziemy na zakupy, dobrze? Pomożesz mi tylko wnieść zakupy do domu, i pójdziesz wyprowadzić pieska.
Przystałam na jej propozycję, i powoli zaczęłyśmy się zbierać.
- Odprowadziłam Halinkę pod sam sklep,a sama udałam się w kierunku mojego miejsca zamieszkania,aby wyprowadzić psa na spacer.
- Wchodząc na klatkę schodową,zauważyłam,iż sąsiadka z piętra niżej wystawiła przed swoimi drzwiami worek ze śmieciami,z którego strasznie śmierdziało.
Zwróciłam jej uwagę,ona w oprryskliwy sposób do mnie się odezwała,więc dałam spokój,pomyślałam,że nie warto z głupimi dyskutować i weszłam do swego mieszkania.Ubrałam psa w smycz i wyszliśmy na spacer.oczywiście pies jak zwykle ciekawski musiał wszystko widzieć i za wszystkimi sie oglądać,gdy zobaczył przyjaznego szczeniaka podbiegał zaczynając sie z nim ganiać po trawie.Trzymając go za smycz mocno mnie szarpał,ale nie mogłam go puścić,gdyż nie wróciłby z powrotem.Oczywiście pies zaczął mnie ciągnąć,to wyglądało jakbym ja latała jak "perszing" za swoim psem.W ten sposób wprost z "latającym krokiem" dotarliśmy do swego mieszkania.Pies był zmęczony,ale zadowolony ze spaceru.
Po powrocie wzięłam torbę i poszłam do sklepu na zakupy.Wchodząc do sklepu,Halinki juz w nim nie było a ja myślałam co by tu kupić dzisiaj na obiad,żeby zrobić go szybko i smacznie.
Wybrałam kotlety schabowe do tego surowke z czerwonych buraczków oraz 2 kg ziemniaków no i coś na kolację.Przyszłam do domu,przywitał mnie moj pies skacząć po mnie,a ja wzięłam się za wyładowanie zakupów i robienie obiadu.Szybko umyłam mięso,potłukłam,umoczyłam w jajku z przyprawami i bułce tartej zaczęłam smażyć,gdy w tej samej chwili zadzwonił telefon.To dzwoniła moja koleżanka Sonia,zaczęłyśmy rozmawiać - Soniu i jak tam? - co słychać u Ciebie? Była to nasza jedna z pierwszych rozmów telefonicznych.
- Marysiu tak mnie w tej głowie chodzi mój przyjaciel,dlaczego on to nam zrobil?
- Soniu a czy musiało do tego dojśc? - ile my się znamy ze soba? - Żebyśmy teraz dopiero zaczęłyśmy rozmawiać ze sobą telefonicznie?
- To fakt, mogłyśmy wcześniej sie skontaktować,ale powiem Ci,ze lepiej póżno niż wcale.Umówimy się kiedy w końcu pojedziemy tam,odwiedzimy przy okazji Piotra i zobaczymy jak on tam zarzadza tym jego gospodarstwem,a moze i Terenia będzie,bo on ciągle mi ciąży,że tyle czasu się gniewaliśmy i nie zadzwoniłam do niego,a teraz juz nie zadzwonię.
- Dobrze Soniu to się umówimy a teraz przepraszam Cię bo muszę dokończyć obiad,pożegnałam się z Sonią i rozłaczyłam się.
- Wróciłam do gotowania obiadu.Pobiłam kotlety i usmażyłam,obrałam ziemniaki,nastawiłam i czekałam aż sie ugotują żeby skonsumować ciepły obiad.w Miedzyczasie poszłam do pokoju ogladajac serial w tv.Tak rozmyślając o biednej Halince postanowiłam,że po obiedzie pójdę do niej na pogaduszki,siedzi sama i nie ma nawet z kim porozmawiać,umilę jej czas swoją obecnością,napewno się ucieszy.
Tak rozmyślając nagle drzwi mojego mieszkania otwierają się i wpada syn - mamo jest już obiad? Tak synu możesz zjeść,ja już zjadłam i idę teraz do Halinki.Więc zabieram sie za jedzienie jestem strasznie głodny.
Adam nabrał sobie jedzenie a ja poszłam do Halinki.
Witaj Halinko i jak tam? Jak Twoje zdrowie?
- Oj wiesz dobrze jak się czuję,mnie juz nic się nie chce,co z tego że mam pieniądze,mnie wystarczy tylko piwo i papierosy,a kupuje tyle jedzenia,że nawet ja tego nie jem,lodówka pełna,a póżniej po terminie wyrzucam na śmietnik,o tak ja jem.Nic mnie sie nie chce.
- Oj ja chce już tylko umrzeć to życie jest teraz do niczego,jestem stara mam już 81 lat.
- A ja mam 66 lat i z braku pieniędzy też mnie się nie chce żyć,ciągle prosić się syna o kasę,daje tylko bony za 7 zl i co za to mam kupić sama nie wiem.
_ No widzisz takie to nasze życie na starośc,niby mamy dzieci a te dzieci nie interesują się nami na starość
- choć mój Andrzej nie powiem,że to żły człowiek,jak go poproszę o parę groszy to da,ale ile się przy tym nagada,on nie lubi jak pije piwo,a co mnie pozostało na starośc,ja już swoje życie przeżyłam i zostało mnie tylko piwo i papierosy
_Oh Halinko nie mów tak,zobaczysz będzie dobrze.
- Wiesz co jutro robię kapusniak przyniosę Tobie zupkę.
- Ja mało jem,ale masz tu kubeczek i tu mnie nalej,skosztuje.
- Dobrze Halinko daj,jutro zrobię naleje i Ci przyniosę.
- Halinko już póżno idę zrobię sobie kolację,a jutro się spotkamy.
Dziękuje za wszystko i do jutro,dobranoc Halinko.
- No dobranoc,pa.